Szef kuchni "Gjeliny" Travis Lett mówi wręcz o rewolucji kulinarnej w Stanach. Dbałość o każdy składnik dania wyniósł z domu. Jego mama była ekolożką i aktywistką. Bardzo dbała o to, co trafiało na ich rodzinny stół. Już w latach 70-tych kierowała się sezonowością w kuchni. W naturalny więc sposób Travis tworząc "Gjelinę" przeniósł wzorce rodzinne na grunt restauracyjny wpisując się tym samym w kalifornijski trend. Wszystko jest ręcznie robione, produkty dostarczane są od wyselekcjonowanych dostawców, a połączenia składników zaskakują i zachęcają do spróbowania. I choć Kalifornia ze swoją cudowną plażą w Venice jest daleko stąd, to mogę sobie zrobić awokado z burakiem, pomarańczą, orzechami włoskimi z winegretem będąc w domu.
Bardzo ciekawy jest też przepis na nasz kalafior, który tak często jest niestety rozgotowaną papką z bułką tartą. Nie mam nic przeciwko bułce tartej z masłem, ba! - przepadam za tym połączeniem, ale nie wybaczam rozgotowania warzyw! Kalafior jest fenomenalnym warzywem i tu przygotowany jest bardzo prosto i w bardzo ciekawy sposób: pieczony z czosnkiem, pietruszką i winegretem.
Cała książka jest przepięknie wydana, w sztywnej oprawie z przepięknymi zdjęciami dań, ale też reporterskimi zdjęciami z kuchni, sali i okolicy. Możemy z łatwością poczuć klimat tego miejsca. Do kupienia w internecie.
ความคิดเห็น