Czy zdarza wam się czuć podziw jednocześnie z zazdrością? Mam tak właśnie czytając „Italię do zjedzenia” autorstwa Bartka Kieżuna wydaną przez Buchmanna. Świetne przepisy, wiedza, pasja i poczucie humoru. Pięknie wydana. Nie przestaję się uśmiechać. Dziękuję. :-)
Bartkowi Kieżunowi udało się przekazać swoją miłość do Włoch na stronach tej książki. Miłość do jedzenia, do sztuki - i jak sam pisze - do południowego słońca. To wszystko w tej książce czuć! I choć czytałam tony książek o kuchni włoskiej, ta jest zdecydowanie wyjątkowa.
Jest w niej pomysł, uczucie, są przepisy - każdy z innego miejsca i nierozerwalnie z tymi miejscami związany. Są wreszcie świetne zdjęcia potraw, ale i reporterskie miejsc, z których dania się wywodzą. Całość czyta się jak album z podróży, intymny w swojej selekcji i osobisty. Wybór przepisów jest również ciekawy: jest kilka klasyków spotykanych w prawie wszystkich książkach o kuchni włoskiej (jak chociażby przepis na tiramisu), ale sporo jest lokalnych nietuzinkowych i niezajeżdżonych smaków, jak chociażby focaccia z ziemniakami i rozmarynem. Czego więcej potrzeba do szczęścia?